O roli presji w życiu sportowca i eksperta ds. komunikacji, o karierze w PR rozpoczątej po 30, o specyfice branży hazardowej w kolejnej rozmowie w cyklu #CzwartkowePRaktyki opowiada Aida Bella, Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego, Rzecznik Prasowy Totalizatora Sportowego
Jak bardzo pandemia koronawirusa zmieniła Twoje życie zawodowe?
Totalizator Sportowy obejmuje swoim mecenatem szereg inicjatyw sportowych i kulturalnych, na których pandemia odcisnęła swoje piętno. Odwołaniu lub przełożeniu uległy najróżniejsze projekty – wydarzenia sportowe, kongresy, konferencje biznesowe… Spółka na bieżąco dostosowywała kalendarz działań do tych zmian, dostosowując do nich zastępcze świadczenia, choć nie zawsze było to łatwym zadaniem. Na pewno w moim życiu zawodowym był to intensywny okres, ale wyniosłam z niego też wiele cennych lekcji.
Totalizator Sportowy jest także Sponsorem Generalnym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej, a jak wiemy, Igrzyska Olimpijskie w Tokio zostały przełożone, i to po raz pierwszy w historii. To najlepszy przykład tego, jak duża była ingerencja pandemii w nasze plany. Teraz pozostaje nam trzymać kciuki, by igrzyska odbyły się w bezpiecznej formule i okazały się sukcesem. Osobiście czekam na nie jako wierny kibic, bo wierzę, że wszyscy potrzebujemy chwili wytchnienia i radości po bardzo stresującym roku.
Totalizator Sportowy jest także Sponsorem Generalnym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej, a jak wiemy, Igrzyska Olimpijskie w Tokio zostały przełożone, i to po raz pierwszy w historii. To najlepszy przykład tego, jak duża była ingerencja pandemii w nasze plany. Teraz pozostaje nam trzymać kciuki, by igrzyska odbyły się w bezpiecznej formule i okazały się sukcesem. Osobiście czekam na nie jako wierny kibic, bo wierzę, że wszyscy potrzebujemy chwili wytchnienia i radości po bardzo stresującym roku.
Wyniki Totalizatora Sportowego za rok 2020 pokazują, że jesteście jedną z tych firm, które można określić „beneficjentami” czasu pandemii. Ale jak zmieniła się komunikacja Totalizatora Sportowego w tym czasie. Jakich informacji oczekiwały od was media?
To określenie jest nie do końca właściwe – najwyższe w historii wyniki Totalizatora Sportowego za 2020 rok to wypadkowa wielu czynników. Z pewnością nie jest tak, że przyszły naszej spółce łatwo. Nas też dotknęły obostrzenia, nasze punkty sprzedaży czy salony gier na automatach były przecież zamknięte. Zespół Totalizatora Sportowego pracował bardzo ciężko, by dostosować się do nowej, dynamicznej sytuacji. Za tym wynikiem stoją więc prawdziwi ludzie. Nie byłoby spółki w tym miejscu, gdyby nie nasi pracownicy, którzy szczególnie w pandemii bardzo dobrze radzili sobie z powierzonymi im zadaniami i wypracowali taki wynik. Faktem jest, że z pomocą w utrzymaniu ciągłości biznesowej przyszły też podjęte wcześniej decyzje. Od 2018 roku nasze produkty są dostępne online i to stanowiło poduszkę bezpieczeństwa w tych trudnych czasach. Zaprocentowała inwestycja w technologię, która jest teraz bardzo silnym filarem naszej działalności. Warto też pamiętać, że dzięki dobrym wynikom finansowym wzrosły środki przekazywane przez Totalizator Sportowy na rzecz sportu i kultury w Polsce – łącznie z tytułu dopłat za 2020 rok przekażemy na nie ponad 1,1 miliarda złotych.
Co do drugiej części pytania – w czasie pandemii musieliśmy na bieżąco informować o podejmowanych krokach w walce z koronawirusem, a także o decyzjach kluczowych dla naszego biznesu. Zwiększył się nasz kontakt z mediami regionalnymi – często zwracały się do nas z prośbą o informacje dotyczące wsparcia przekazywanego przez nas lokalnym placówkom medycznym w walce z COVID-19 w postaci darowizn czy samochodów.
Pandemia właściwie zahamowała działalność kultury i sportu. Obie te sfery są nieodłącznie powiązane z Totalizatorem Sportowym. Jak ten czynnik wpłynął na sferę komunikacji w Totalizatorze Sportowym i Twoją pracę?
Lockdown dotknął oba wspomniane obszary, a więc w dużej mierze ich aktywności zostały zawieszone lub przełożone. Byliśmy z naszymi partnerami w stałym kontakcie, w kwestii umów kierowaliśmy się elastycznością, dostosowywaliśmy się do nowych formuł współpracy. Nasi partnerzy ze świata kultury i sportu również wykazali się zrozumieniem w tej specyficznej i trudnej dla nas wszystkich sytuacji. Czasowe zahamowanie inicjatyw sportowych i kulturalnych nie wpłynęło jednak na to, że komunikacyjnie mieliśmy mniej pracy. Sfera komunikacji poszerzyła się o inne działania, takie jak m.in. nasze wsparcie dla walki z koronawirusem i jego skutkami, które wyniosło aż 25 milionów złotych.
Przepisy prawa ograniczają waszą działalność, zarówno w sferze marketingowej, jak i komunikacyjnej. Jakie są największe trudności z tym związane w kształtowaniu polityki informacyjnej?
Niewątpliwie jest to wyzwanie – jak bowiem komunikować coś, co jest legalne, a jednocześnie zastrzeżone dla konkretnej grupy odbiorców? W działaniach marketingowych czy komunikacyjnych na pierwszym planie stawiamy zgodność z regulacjami – w przypadku Totalizatora Sportowego postępowanie według Ustawy o Grach Hazardowych. Wymaga to ostrożności i uważności, ale zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne są jej zapisy. Oferowanie odpowiedzialnej rozrywki to priorytet Totalizatora Sportowego. Pomaga nam w tym również prowadzenie działań skierowanych do naszych graczy zgodnie z zasadami Odpowiedzialnej Gry. Jej założenia są oparte na międzynarodowych standardach i zaleceniach, opracowanych przez niezależne organizacje zrzeszające firmy loteryjne, a także na wieloletnich doświadczeniach Totalizatora Sportowego. Nie chcielibyśmy w żaden sposób zawieść zaufania, jakim się cieszymy.
Ostatnio znalazłaś się w gronie TOP50 Najbardziej Wpływowych Kobiet Polskiego Sportu. Jak sądzisz, to efekt Twojej obecnej pracy i działalności, czy echo Twojej sportowej kariery?
Sport jest ze mną od zawsze i to on miał znaczący wpływ na moje życie. Short track uprawiałam zawodowo przez 16 lat i dzięki temu poznałam różne oblicza sportu: od bycia czynnym sportowcem, komentatorem sportowym po drugiej stronie ekranu, aż po funkcjonowanie biznesowe, kiedy teraz z poziomu partnera czy sponsora zyskuję jeszcze inną perspektywę. Dopiero po latach mam pełną wiedzę na temat „przemysłu sportowego”, bo jeszcze jako zawodniczka nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile czynników składa się np. na pozyskanie sponsora czy partnera. Cieszę się, że moja praca i serce, które wkładam w sport, są zauważane i doceniane.
Niewielu znanym sportowcom udaje się zbudować zupełnie nowe zawodowe życie po przejściu na sportową „emeryturę”. Tobie się udało. Jak trudny był to proces?
To bardzo trudny i wymagający proces. Decyzja o zakończeniu kariery, którą musi kiedyś podjąć każdy sportowiec, jest chyba tą najtrudniejszą w życiu każdego, kto zajmował się tym na poważnie. Niewielu ma na tyle wybitne sukcesy, żeby móc pozwolić sobie na sportowej „emeryturze” na kompletną beztroskę. W wieku 30 lat większość osób wie już, co dalej chce robić w życiu, ale ja dopiero wtedy miałam okazję poważnie się nad tym zastanowić. Wykorzystałam ten czas bardzo intensywnie, gdyż w ciągu pięciu lat skończyłam dodatkowe dwa kierunki studiów na SGH, w tym studia MBA. To był niezły rollercoaster, prawie jak w sporcie, a i duma z osiągniętego celu jest jak zdobycie medalu na mistrzostwach. Na pewno przez jakiś czas towarzyszyła mi obawa o to, czym teraz będę się zajmować, kiedy moja kariera sportowa się zakończy. Nie pomagała też świadomość, że kończy się pewna era w moim życiu. Ważne jednak, żeby być konsekwentnym i wyznaczać sobie cele. Niedawno natknęłam się na cytat który mówił, że presja jest przywilejem, na który trzeba sobie zasłużyć. Coś w tych słowach jest, ponieważ sportowcy są pod presją nieustannie. To pewnego rodzaju uzależnienie, które powoduje, że cały czas potrzebujemy adrenaliny.
Pewnie wiele osób Cię pyta o porównanie tych dwóch zawodowych „żyć”. Różnic jest mnóstwo, a jakieś podobieństwa?
O części już wspomniałam. Sportowcem jest się przez całe życie, więc trzeba szukać podobieństw w życiu poza sportem, aby zachować balans. Mam ogromne szczęście, bo moja obecna branża wciąż w dużym stopniu jest bliska sportowi. Również moja codzienna praca w PR dostarcza adrenaliny, która przypomina emocje towarzyszące mi, kiedy uprawiałam short track. Kategorie sportowe przekładam też na mój zespół – zawsze podkreślam, że wraz z moimi współpracownikami tworzymy jedną drużynę, razem osiągamy sukcesy i razem wychodzimy silniejsi z porażek. Na koniec dnia liczy się zgrany team. Mam wspaniały zespół, z którym pracuję na co dzień, i to, co robimy – robimy wspólnie.
Jakie trendy, narzędzia i rozwiązania w PR, które zyskały na popularności w czasie epidemii, zostaną z nami na dłużej? Co byś zmieniła?
Online’owy boom na pewno zostanie z nami na dłużej. Wykorzystywanie internetu do budowania społeczności wokół danego brandu, ale też zdalny networking środowiska PR, to trendy, które znacząco wzbogaciły naszą branżę. Dzięki różnorodnym narzędziom online przez ostatni rok wyrobiliśmy w sobie niebywałą elastyczność, śledziliśmy wydarzenia w czasie rzeczywistym i reagowaliśmy na nie równie szybko. Te umiejętności będą nam na pewno jeszcze nie raz potrzebne, ale mam nadzieję, że wszystkich nas czeka w końcu pewne uspokojenie prowadzonych działań. Minione 12 miesięcy to nierzadko czas komunikacji kryzysowej, od której na pewno wielu z nas chciałoby odpocząć.
Jako branża obserwujemy rosnące wyzwania w prowadzeniu media relations. Coraz częściej zacierają się granice między treściami redakcyjnymi i merytorycznymi treści a działaniami płatnymi. Jak Twoim zdaniem warto rozmawiać z mediami, aby przekonać ich, że content, który tworzymy jest interesujący i wartościowy?
Zarówno media, jak i ich konsumenci, wyczuwają nieszczery przekaz. W Totalizatorze Sportowym skupiamy się na tym, by komunikacja po naszej stronie była autentyczna i transparentna. O sporcie, który wspieramy nieprzerwanie od 65 lat, mówimy z pasją i zaangażowaniem. To samo tyczy się kultury, naszych działań społecznych i przede wszystkim rozwoju naszego biznesu. To podejście zdaje u mnie egzamin, ale ważne jest też wypracowane zaufanie i partnerska współpraca.
Jakie są Twoim zdaniem najważniejsze wady i zalety współpracy z agencją PR? Na jakich zasadach powinna opierać się ta współpraca, by była efektywna i przynosiła rezultaty?
Nie ma udanej współpracy bez wzajemnego zrozumienia. Mam tu na myśli przede wszystkim właściwe rozeznanie potrzeb i możliwości. Aby to osiągnąć, musimy być otwarci, jasno komunikować swoje oczekiwania i otrzymywać szczery feedback od drugiej strony. Tutaj też pojawiają się potencjalne ryzyka, bo nie zawsze udaje się „zgrać” na tej płaszczyźnie. Jeśli jednak trafimy na agencję, z którą mamy tę nić porozumienia, zalety są na wagę złota. Na pewno wymieniłabym wśród nich środowiskową wiedzę agencji, która jest na bieżąco ze wszystkim, co dzieje się w branży. Myślę też, że taka współpraca daje klientowi dostęp do agencyjnej perspektywy – widzicie rynek z lotu ptaka, z perspektywy „makro”, podczas gdy rozwiązania typu in-house często siłą rzeczy ograniczają się do własnej firmy lub branży. To również cenny wymiar takiej współpracy.