O tym, gdy pandemia sprzyja biznesowi, a tym samym komunikacji, jak się pracuje z mediami specjalistycznymi i dlaczego nocy nie zakłóca już jej żaden telefon w kolejnej rozmowie z cyklu #CzwartkowePRaktyki opowiada Lidia Zagórska, Marketing Manager w Autenti.
Autenti jest jedną z tych spółek, którą śmiało można nazwać beneficjentem pandemii. Podpis elektroniczny z konieczności jest wykorzystywany przez wiele instytucji i osób fizycznych. Jak w związku z tym pandemia wpłynęła na komunikację waszej firmy?
To prawda – podpis elektroniczny w czasach pandemii przestał być nowością czy niewiadomą, a stał się koniecznością. Bez e-podpisu prowadzenie biznesu może być obecnie wręcz niemożliwe. Nasza komunikacja skupia się teraz na pokazaniu szerokiego wachlarza możliwości, który oferuje platforma Autenti i sam e-podpis. Większości kojarzy się z podpisem kwalifikowanym, który ma ważność formy pisemnej. Składamy go przykładowo na umowie o pracę. Tymczasem bazowym podpisem elektronicznym można autoryzować większość istniejących dokumentów, w tym umowę rachunku bankowego, korektę faktury, umowę zlecenie, najmu czy NDA. Bez wychodzenia z domu, online, w dowolnym czasie i miejscu. Wygodnie i łatwo. Wystarczy dostęp do internetu. Plus jest to rozwiązanie ekologiczne – paperless. Łatwo więc sobie wyobrazić jak przydatny jest e-podpis, a Autenti poprowadzi cię za rączkę przez cały proces jego składania czy wysyłania do podpisu. I o tym mówimy teraz najczęściej w mediach i na swoich kanałach komunikacyjnych.
Co więcej, na początku epidemii, gdy nauczanie zdalne było ogromnym wyzwaniem, postanowiliśmy pomóc szkołom i bezpłatnie umożliwić im m.in. szybkie i łatwe podpisywanie dokumentów z rodzicami uczniów czy studentami placówek edukacyjnych, np. korzystających z bezpłatnego pakietu narzędzi Google – G Suite dla szkół i uczelni. To darmowa usługa, która pozwala np.: prowadzić zajęcia online, dzielić się plikami czy komunikować z uczniami w jednym miejscu. Komunikowanie takich inicjatyw jeszcze bardziej otwiera oczy na szereg zalet i możliwości wykorzystania e-podpisu.
Co jest najtrudniejszego w komunikacji takiej spółki jak Autenti?
Trudny, bo ciągle nieznany szeroko temat. Wyzwaniem jest więc edukacja w zakresie podpisu elektronicznego. Nowe technologie, poza samym środowiskiem, kojarzą się z geekami, komputerami, specjalistami, programami i wiedzą nie przyswajalną dla zwykłego śmiertelnika. Co więcej, rewolucja technologiczna ciągle trwa i ewoluuje, więc trzeba nie lada wysiłku, by za tym nadążyć. Jednym słowem – boję się, to za trudne, może nie być bezpieczne i skuteczne. Niezłą próbą jest więc opowiadanie o podpisie elektronicznym tak, by zainteresować i namówić do używania oraz pokazać jakie to proste, wygodne i zgodne z prawem. Muszę jednak dodać, że odkąd pracuję w Autenti, czyli od 2 lat, widzę ogromną różnicę w rozmowach z mediami nie specjalistycznymi – dziennikarze są szczerze zainteresowani zagadnieniem, a sama usługa jest coraz bardziej rozpoznawalna.
Autenti w mediach często przedstawiany jest jako polska firma, która odniosła sukces. Na jakim wizerunku wam zależy?
Mam nadzieję, że nie tylko zależy, ale, że już go mamy. Autenti to dla mnie takie spełnienie american dream, ale w Polsce. Kilku pasjonatów nowych technologii wymyśliło produkt i uparcie dążyło do realizacji. Znaleźli inwestorów, wcześniej zainwestowali własne pieniądze, testowali różne warianty i w końcu osiągali kolejne etapy rozwoju. Zaczynaliśmy jako start up (2014 rok), a dziś jesteśmy firmą z ponad 80-osobowym teamem, 5 poważnymi inwestorami (w tym PKO BP, BNP Paribas, Alior Bank), szanowanymi klientami (m.in. Rossmann, Decathlon, Ikea, Viena Life) i ciągle rozwijającym się biznesem.
Wizerunek nowoczesnej, wiarygodnej i dbającej o środowisko firmy to nasz cel. I chyba musimy już znaleźć następny. Chcemy też kojarzyć się z firmą, która przeciera szlaki i która sprawi, że e-podpis stanie się standardem. Jesteśmy na dobrej drodze.
Dziennikarze technologiczni i finansowi to często eksperci w swojej dziedzinie. Jakie wyzwanie stawia to przed wami jako działem komunikacji?
Z takimi mediami rozmawiamy nieco inaczej. Wynika to z oczywistego faktu, że mają dużą, specjalistyczną wiedzę. Dlatego tutaj miejsce oddajemy naszym ekspertom, którzy z chęcią tłumaczą i opowiadają o naszej e-usłudze.
Jakie trendy, narzędzia i rozwiązania w PR, które zyskały na popularności w czasie epidemii, zostaną z nami na dłużej?
Ogromnie rozrosło się znaczenie social mediów, a firmy i media skupiły swoją komunikację i działania marketingowe w interencie. Powstaje coraz więcej podcastów, wywiadów online oraz webinarów, konferencji. Rynek w pewnym momencie uświadomił sobie, że przekładanie „eventów”, spotkań, konferencji nie ma sensu – Covid nie odpuści tak szybko jak na początku zakładaliśmy. Trzeba było radzić sobie w nowej rzeczywistości. Z pewnością po pandemii część z powyższych e-rozwiązań zostanie i będą rozwijane. Ale PR to komunikowanie się z ludźmi i nic nie zastąpi prawdziwego kontaktu i budowania relacji. Sama po pandemii zamierzam ponadrabiać spotkania „na żywo”, bo bardzo się za tym stęskniłam. Podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniona.
A jak koronawirus zmienił Twoje życie zawodowe?
Jak większość musiałam się dostosować do nowej sytuacji. Spotkania online i na komunikatorach to teraz podstawowe narzędzia komunikacji – zarówno wewnętrznej jaki zewnętrznej. Wideo-rozmowy na Zoomie czy Teamsach wyparły wręcz telefony. Zdalna współpraca z kolegami uświadomiła mi, jak bardzo brakuje nam spotkań i statusów na żywo, codzienności, omawiania bieżących spraw. Były obawy czy „tak się da w ogóle pracować?” Czy praca zdalna jest równie efektywna? Po pewnym czasie nauczyliśmy się funkcjonować na nowo. Co więcej, nie zmieniła się jakość produktu czy poziom sprzedaży, a ten ostatni wręcz wzrósł (co jest także efektem pandemii). Mieliśmy też pewną wprawę w pracy na odległość – posiadamy dwie siedziby, w Warszawie (marketing, sprzedaż) oraz w Krakowie (technologia, produkt, administracja). Reasumując – co za szczęście, że istnieje internet!
Wiele lat pracowałaś w dziale komunikacji TVN, teraz odpowiadasz za komunikację w Autenti. Porównujące te dwa światy – co je różni, a jakie dostrzegasz podobieństwa?
Nie dość, że są to dwa różne światy, to jeszcze promocja programów telewizyjnych jest specyficzną odmianą samego PR-u. Co więcej, dzisiaj telewizja nie istnieje bez internetu i odwrotnie. Sama antena to najsilniejsze narzędzie promocyjne i platforma do komunikacji. Telewizja ma autopromocję, corsspromocję między innymi kanałami, programy śniadaniowe, itd. To ogromna siła. Showbinzes to emocje – i na tym buduje się komunikację. To żywy organizm i często reagować trzeba tu i teraz – nie po weekendzie, po świętach, rano. Teraz.
W Autenti rządzi eksperckość, specjalistyczna wiedza, innowacyjny produkt. To inna kultura biznesowa, inny odbiorca. Większość rzeczy można zaplanować, solidnie się przygotować. Strategię, spotkania czy prezentację. Wywiad czy webinar. Nie ma takiej nerwowości, choć sytuacje kryzysowe oczywiście także istnieją. Ze względu na specyfikę produktu – platforma internetowa i e-podpis – nasza komunikacja odbywa się głównie w sieci. Udzielamy się w konferencjach online, bierzemy udział w szkoleniach, rozmawiamy z mediami. Właśnie przymierzamy się do własnego cyklu webinarów. Jednak najlepszą promocją dla Autenti jest opinia i rekomendacja Klientów. Bo oznacza wiarygodność, która jest tak ważna w tej branży.
Dziennikarze piszący o mediach i show businessie oraz specjalizujący się w technologiach i finansach – pozornie to zupełnie dwie różne kategorie. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Szczerze mówiąc nie aż tak bardzo różne. Każda z grup jest zorientowana w swoim obszarze, wszyscy szukają newsa, treści, ciekawego rozmówcy. Dziennikarze showbiznesowi działają pod presją czasu, właściwie w trybie 24-godzinnym, więc zrozumiałe jest, że PR-owcy akurat w tej działce muszą funkcjonować na podobnych zasadach. To jest walka o temat, który będzie się klikał. A klikać się będzie kontrowersja, albo supernews. Potrafiłam dostać telefon w środku nocy, bo reporter „słyszał, że aktorka właśnie urodziła”. Technologiczne media szukają zupełnie innego contentu i są bardziej wyważone. Kwestia tematyki. Za to noce mam teraz przespane.